Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało… Dlaczego tak silnie przeżywamy zmagania naszych na boisku?

Czwartek 30 czerwca 2016 godz. 21.00 – wyludnione ulice, sklepy, galerie handlowe, w zamian za to pełne puby, bary, pokoje telewizyjne. Polacy wstrzymali oddech…

Polska drużyna piłkarska doszła do ćwierćfinału Mistrzostw Europy. I pomimo świetnej gry przez cały turniej, zabrakło trochę szczęścia. Polały się łzy… Patrząc na naszych piłkarzy pierwszy raz nie czułam rozczarowania, tylko olbrzymi smutek.  Totalnie bez humoru rozstaliśmy się z naszą drużyną kibiców i przybita położyłam się spać. Następny dzień również był jakiś dziwny, na ulicach, wśród znajomych panował tylko jeden temat, a oglądanie kolejnych meczy już nie jest tak emocjonujące, jak przed 30 czerwca.

Jeszcze przed meczem, wracając z pracy, obserwowałam domy i samochody przystrojone w barwy biało- czerwone.  Uderzyło mnie, że nie pamiętam żadnego święta narodowego, w którym ludzie tak bardzo manifestowaliby swój patriotyzm…

20160630_171717

Patriotyzm?

Lecz czy na pewno za kibicowaniem pełną piersią stoi patriotyzm, przywiązanie do kraju albo miłość do piłki nożnej? Skąd biorą się te skrajne emocje w trakcie meczu – począwszy od euforii, szczęścia a kończąc na smutku, rozżaleniu, złości?

Robert Cialdini, profesor psychologii społecznej na Arizona State University, wyjaśnia to w swoich badaniach i pracach naukowych.

„Pragnienie kąpania się w cudzej chwale”

Bardzo często utożsamiamy się z własną płcią, miejscem pochodzenia czy kulturą i chcemy dowieść,  że jesteśmy lepsi od innych.  Przykładowo podczas Mistrzostw Europy utożsamiamy się z polską drużyną piłkarzy. To ona reprezentuje nas samych i kiedy wygrywa to i my wygrywamy, kiedy przegrywa – wtedy my przegrywamy.

20160630_204927Utożsamiając się z polską drużyną chcemy, aby udowodniła wszystkim dookoła, że jest lepsza. Wtedy sukces naszej drużyny opromienia nas swoim blaskiem. Czujemy radość, szczęście, jakby to był nasz własny sukces. Nasza samoocena idzie w górę.

Gdy przegrywa? No cóż – zaczynamy trochę manipulować, żeby pozbyć się negatywnego skojarzenia – często nie mówimy już „my” na określenie drużyny, doszukujemy się winnego („co ten Kuba zrobił?!”, „Gdyby tylko lepiej strzelali!” – zauważmy, że już nie mówimy „my – nasz drużyna”, ale „oni źle strzelają”). Mówimy „wygraliśmy” (my), ale w sytuacji klęski „przegrali” (oni). Doszukujemy się też winy w jakimś piłkarzu, pechu itp. To odcinanie się od porażki tłumaczy również zachowanie kibiców, którzy są agresywni w stosunku do piłkarzy, sędziów czy kibiców drużyny przeciwnej, uważając ich za winnych klęski. Są to sposoby na odcinanie się od porażki. Nie zawsze jednak to działa i pozostaje smutek, żal i złość.

Gdy spoglądam na swoje reakcje na oglądane mecze, widzę w tym sens. Portugalii już chyba nigdy w życiu nie będę kibicować 😉

W ludzkich interakcjach bardzo ważną zasadą jest zasada skojarzenia – jeżeli ludzie kojarzą Cię z czymś dobrym, będą Cię bardziej lubić, jeżeli z czymś złym – mniej (lepiej nie być posłańcem złych wieści). Stąd ludzka tendencja, aby utożsamiać się z drużynami, które wygrywają.

Oczywiście takie chwilowe kąpanie się w cudzej chwale nie jest niczym złym – dzięki temu Mistrzostwa Europy nabrały niezwykłego kolorytu. Przez kilka meczy poprawiały nam humor i samoocenę, na chwile pogorszyły.  Tak czy siak warto było to przeżyć! A samoocena szybko się poprawi – a już na pewno za dwa lata, kiedy Polska będzie już na pewno mistrzem świata 😉

Dziękuję bardzo naszej drużynie za te niezapomniane emocje!

Jakie są Wasze refleksje po meczach naszej reprezentacji? Kibicowaliście? 🙂

 

 

Źródło:

Cialdini R., Wywieranie wpływu na ludzi, GWP, Gdańsk 2010. 

6 Comments

Add yours →

  1. Oczywiście ze kibicowalam. Dla mnie szczególnie milo bylo gdy po przegranej Polski, dostalam mnostwo esemesow w nocy po meczu od tutejszych znajomych tu w Irlandii. Wszyscy pisali ze wielka szkoda I ze tez trzymali za nas kciuki. Teraz wszyscy solidarnie kibicujemy Walii. ( ja po starych sasiedzkich sentymentach tez bylemu sasiadowi czyli Niemcom tez)

    Polubienie

  2. Kibicowałam jak nigdy, emocjonowałam się jak nigdy, krzyczałam jak nigdy i kilkanaście razy byłam bliska zawalu 🙂 Świetnie grali chłopaki, bardzo daleko zaszli i niesprawiedliwie przegrali. A Portugalia…no cóż po łebkach byleby zaliczyć puchar… Nasze chłopaki i tak są the best. W końcu przegrali tylko z mistrzami Europy i to w karnych 😉

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: