Rodzice każdego dnia mają setki dylematów związanymi z wychowywaniem dzieci – co zrobić, jak zareagować na dane zachowanie, czego nie robić, jakie działania zaprzestać, jakie kontynuować, a jakie rozpocząć. Problemy pojawiają się na każdym kroku – począwszy od zabaw w domu, czasie spędzonym w żłobku czy przedszkolu, nawet robiąc zakupy w sklepie.
Bardzo często rodzice opisują konkretne sytuacje dnia codziennego pytając mnie, jak się zachować. Tematy są różne, ale większość z nich można nazwać „radzenie sobie z intensywnością emocji u dziecka”.
Co to oznacza? Poniżej podam kilka przykładowych sytuacji i jestem pewna, że każdy, kto miał do czynienia z dzieckiem, będzie wiedział, o czym mowa…
Sytuacja nr 1 – Mikołaj i klocki
Maleńki Mikołaj (2,5 roku), układając klocki lego, często wybucha płaczem, gdy coś mu nie wychodzi. Zaczyna wtedy krzyczeć na klocki i jest go bardzo trudno uspokoić. Jego mama stara się reagować – pomóc znaleźć rozwiązanie, uspokoić, pocieszyć, ale w większości sytuacji to nie pomaga i Mikołaj zaczyna płakać jeszcze bardziej.
Myślę, że każdy rodzic czuje podobną bezradność bardzo często. W takich chwilach pragniesz uciec do ciemnej łazienki, zamknąć się na klucz i udawać, że Cię nie ma. Jednakże jak się domyślasz, nie jest to rozwiązanie.
Kiedy dziecko zderza się ze swoimi intensywnymi emocjami – np. złością, smutkiem, frustracją, rozczarowaniem, jako rodzic możesz mu bardzo pomóc.
Zaakceptuj negatywne emocje dziecka
Spróbuj je nazwać – na przykład: „Te łzy mówią mi, że jest Ci naprawdę przykro” lub „Widzę, że zezłościłeś się bardzo” , „Ojj widzę, że naprawdę zmartwiłeś się z powodu tej budowli”.
Zazwyczaj w podobnych sytuacjach staramy się pocieszyć nasze dzieci, ale często wydaje się to niemożliwe. Akceptacja emocji pozwala im lepiej sobie z nimi poradzić.
Częstym błędem popełnianym przez rodziców, jest sugerowanie, że to co dziecko czuje jest nieodpowiednie, nieadekwatne. Mogą to sugerować teksty typu „Nie płacz, to tylko klocki”, „Przesadzasz”.
Sytuacja nr 2 – Michałek i trudny dzień w szkole
Michałek (8 lat), wracając ze szkoły zamyka się w swoim pokoju i nie chce z nikim rozmawiać. W takich sytuacjach czasami niezwykle trudno jest dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi naszemu dziecku.
Bardzo często mamy wtedy ochotę zapytać dziecko: „Dlaczego płaczesz?”, „Dlaczego jesteś smutny?”. Problem ze słowem „dlaczego” polega na tym, że sugeruje ono, że emocje trzeba uzasadnić, że musi być jakiś racjonalny argument na ich poparcie. Natomiast emocje wystarczy uszanować i zrozumieć, aby druga osoba mogła się lepiej poczuć i miała większą swobodę w opowiadaniu co się stało. W takiej sytuacji można powiedzieć: „Widzę, że jesteś smutny” i poczekać, co dziecko na to odpowie.
Sytuacja nr 3 – Alicja i niespełnione marzenie
Alicja (6 lat) wybierając się na zakupy ze swoimi rodzicami, przy regale z zabawkami wybiera sobie określoną zabawkę i upiera się, żeby ją kupić. Przy odmowie kupna przedmiotu zaczyna płakać i coraz bardziej prosić o zakup. W takich sytuacjach, w zależności od nastroju rodzica, zabawka jest kupowana albo dziecko jest zostawiane na chwilę w szale negatywnych emocji.
Tutaj również sprawdza się strategia zaakceptowania uczuć. Można przyjąć, że dziecko czegoś pragnie, nawet jeżeli nie możesz tego kupić. Zanim odmówisz i rozpocznie się histeria spróbuj powiedzieć „widzę, jak bardzo marzysz o tej zabawce, bardzo chciałabym móc Ci ją kupić”. Weź głęboki oddech i poczekaj na reakcję Twojej pociechy. Jeżeli np. odpowie „to kup mi ją, kup, proszęęę” – kontynuuj strategię „rozumiem, że jest ona dla Ciebie bardzo ważna i gdybym mogła to kupiłabym Ci nawet 5 takich lalek” itd.
Wskazówka o akceptacji emocji wydaje się niezwykle prosta do wprowadzenia, ale niestety taka nie jest. Trudność polega na tym, że nas również próbowano „uspokajać” poprzez negowanie tego, co czuliśmy, czy pocieszanie. Kiedy stajemy się rodzicami, zachowujemy się tak, jak nas nauczono w dzieciństwie. Jedynym sposobem na walkę z nawykami jest nieustanne próbowanie. Nie zrażaj się kilkoma nieudanymi próbami . Skuteczna może się okazać metoda tzw. „małych kroczków” – powolutku i cierpliwie. Sukcesem będzie już jedna udana reakcja na dziewięć nieudanych.
Z jakimi Wy spotykacie się sytuacjami przejawiania intensywnych emocji?
Źródło:
Adele Faber, Elaine Mazlish, Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci, Wydawnictwo: Media Rodzina
Skomentuj